Orlik 2001+

Pracownia od wielu lat organizuje letni wypoczynek dla swoich dorosłych osób z niepełnosprawnością intelektualną. Jest to wypoczynek połączony z aktywnością ruchową, podtrzymywaniem umiejętności samoobsługi i samodzielności oraz z rozwijaniem uzdolnień artystycznych. Dzięki tym wyjazdom uczestnicy codziennych zajęć mają szanse na aktywny wypoczynek w akceptującym środowisku, a ich rodziny zyskują chwilę wytchnienia od ciągłej opieki.

Naszym wyjazdom wakacyjnym nadajemy zwykle temat przewodni, któremu staramy się podporządkować przedpołudniowe zajęcia grupowe i popołudniowe projekty integrujące wszystkich uczestników. Staramy się, aby tematy poszerzały wiedzę i pojęcie podopiecznych o świecie. Dwutygodniowe wakacyjne wyjazdy przez lata bogate więc były w nocne podchody, rozwijające się mumie, naśladowanie żołnierzy II wojny światowej, budowanie Arki Noego, tematyczne olimpiady sportowe i mnóstwo innych szalonych pomysłów.

Przygotowywanie każdego z projektów, które oprócz wiedzy, dostarczały też mnóstwa pozytywnych przeżyć, było nauką nie tylko dla naszych podopiecznych ale i dla nas. Na jednym z takich wyjazdów, wiele lat temu, tematem wiodącym była „Historia Polski”. Poznając fakty historyczne, codziennie zapoznawaliśmy się z innym wydarzeniem z przeszłości. Zdjęcia na naszej stronie internetowej przypominają mi zaangażowanie z jakim przygotowaliśmy stoły, dekorację, posiłek i stroje na „Czwartkowy obiad u króla Stanisława”, i jak przebieraliśmy się za błazny, które, w oczekiwaniu na królewską ucztę – na wzór dworskich błaznów – zabawiały podopiecznych żonglerką, dowcipami i zabawami ruchowymi.

Innym wyjazdem, który zapadł mi głęboko w pamięć to Orlikowy wyjazd w 2007 roku, gdy naszym działaniom terapeutycznym i artystycznym przyświecały motywy z książki pt. „Oskar i pani Róża”. Wspólnie przeżywaliśmy wtedy „każdy dzień – jakby mijało 10 lat”. Jednego dnia byliśmy przedszkolakami, które modlą się jak dzieci, zachowują jak dzieci i tańczą przy piosenkach Majki Jeżowskiej. Aby pokazać wiek produkcyjny człowieka wszyscy chętni mogli spróbować pracy na roli, dzięki współpracy z gospodarzem z pobliskiej wsi. Dźwigaliśmy snopki zboża, piliśmy wiejski kompot i jeździliśmy na przyczepie ciągnika. Zasymulowaliśmy też wybory parlamentarne i dyskotekę dla old boy’ów.

Mamy co wspominać …

Tegorocznemu wyjazdowi do Jastarni przyświecały dwa pomysły. Poranne zajęcia koncentrowały się wokół piękna morskiej przyrody a popołudniowe – integracyjne – były wprowadzeniem do tegorocznego wojewódzkiego konkursu plastycznego pt. „Polska pieśń tradycyjna i patriotyczna”. Do tematów jak zwykle wszyscy podeszli z zaangażowaniem i pomysłami. W efekcie zajęć plastycznych powstało kilkadziesiąt prac (głównie ryby i inni mieszkańcy mórz i oceanów). Natomiast na pierwszych zajęciach przypominaliśmy sobie zarówno stare pieśni tradycyjne jak i te najnowsze, wykonywane przez współczesnych artystów polskiej sceny estradowej. Poza tym powstały, różne w swych interpretacjach, wariacje na temat pieśni „Rozkwitały pąki białych róż” i „Czerwone maki na Monte Cassino”. Odbył się także refleksyjny wieczór, podczas którego zamyśliliśmy się nad losami tych, które z zginęli w obozach koncentracyjnych i podczas wojny.

Jednym ze szczególnych aspektów wspólnych wyjazdów jest także ciągłe przebywanie z naszymi podopiecznymi, których codziennie mamy pod opieką tylko przez kilka godzin. Na wspólnym wyjeździe poznajemy się bardziej, odkrywamy nowe zachowania i nieznane dotąd cechy charakterów. Mieszkając razem przez cały tydzień, w intymnej atmosferze, lepiej się rozumiemy i budujemy wzajemne zaufanie. W jakie słowa ująć łzy tęsknoty Antka? Jak opisać błogie szczęście na twarzy Ewy, gdy siedzi blisko uwielbianej opiekunki Ali? Jak nazwać wdzięczność Alicji za pomoc w załatwianiu najważniejszych dla niej spraw? Jak zmierzyć radość Asi ze wspólnego przebywania i opowiadania sobie ploteczek? Jak skomentować chodzący wulkan energii – tańczącego Bartka?
Szkoda, że tak krótko mogliśmy być razem.

A ja, jak zawsze, mam w głowie wątek poboczny. Myślę o tych, którzy nie mogli z nami pojechać. Z różnych powodów: za mała baza lokalowa ośrodka, za mało pieniędzy, brak większych zasobów kadrowych… Myślę o czymś innym, o kimś innym, o tych co nie pojechali i nie wiem czy kiedykolwiek pojadą – nawet gdy będzie miejsce i pieniądze. Kiedy szansę na odpoczynek dostanie mama Marka, który nie widzi, nie słyszy, nie daje się wykąpać nikomu innemu, niż mamie? Kiedy odpocznie mama Madzi, która pomimo leków jest nadruchliwa, wręcz skacze po ścianach i zjada kredki, a przeciętnie silna osoba nie jest w stanie utrzymać jej za rękę żeby zagwarantować jej bezpieczeństwo… Kiedy pojedzie Ela, która ma kilkanaście napadów epilepsji, z których kilka dziennie kończy się pęknięciem skóry głowy i koniecznością wizyty w szpitalu? Jaką kadrę i warunki trzeba zorganizować dla niewidomego, niemówiącego i samo okaleczającego się Damiana, którego mama szuka jakiegoś rodzaju wypoczynku, gdy tylko zaczną się wakacje i syn nie jeździ do szkoły na kilka godzin?

Cały czas o Was myślę.

Zdjęcia archiwalne